>Z perspektywy
Melanie<
Czasami
jest tak, że nie jesteśmy pewni na czym stoimy. Nie możemy konkretnie określić
naszego położenia. Nie wiemy co czujemy, ale mimo to nas do siebie ciągnie.
Jakaś siła nie pozwala abyśmy się od siebie oddalili. Beznadziejne uczucie,
prawda? Szczególnie kiedy nie jesteś pewna swoich uczuć. Tak samo było ze mną i
z Louisem. Siedząc teraz na kanapie w domu Zayna dokładnie analizowałam słowa,
które Tomlinson wypowiedział do mnie w centrum handlowym. Nie wiedzialam, co
mogły one oznaczać. Może mu się spodobałam? Może chciał mi coś zasygnalizować?
Nonsens. Louis Tomlinson nie czuł do mnie nic oprócz przyjaźni.
*kilka
godzin wcześniej*
-I
jak? – spytałam, wychodząc z przymierzalni i okręciłam się na palcach wokół
własnej osi. Miałam na sobie czarną sukienkę bez ramion z dużą kokardą na
prawym boku, a na stopach założone miałam czarne szpilki. Louis uważnie
zlustrowł mnie zaciekawionym wzrokiem. –Nie podoba ci się? – spytałam, kiedy
przez dłuższą chwilę chłopak nic nie powiedział.
-Jesteś…to
znaczy sukienka…jest piękna – wyjąkał, a na jego policzki wstąpiły dwa
jasnoróżowe rumieńce. Czy ja dobrze widzę? Ten otwarty, roześmiany chłopak się
rumieni?
-Nie
jestem przekonana – odparłam cicho, patrząc krytycznie na swoje odbicie. Nagle
Louis stanął za mną.
-Spójrz
– powiedział wyraźnie, wskazując na lustro, po czym odgarnął moje długie włosy
na lewe ramię i lekko się uśmiechnął. –Wyglądasz w niej idealnie, zaufaj mi. Na
naszej imprezie będziesz najpiękniejsza.
-Dziękuję
– teraz to moje policzki się zaróżowiły.
-Jesteś
słodka, kiedy się rumienisz – stwierdził Louis i pokazał mi szereg swoich
śnieżnobiałych ząbków.
Jesteś
głupia – wytknął mi złośliwy głosik w mojej głowie. Tomlinson prędzej przestałby jeść marchewki, niż coś do ciebie poczuł. Racja.
A te słowa na pewno nic nie znaczyły. To i tak byłoby bez sensu. Z zamyślenia
wyrwał mnie czyjś głos. Spojrzałam na jego właściciela i nie wierzyłam własnym
oczom. Harry Styles we własnej osobie się do mnie odezwał.
-Możemy
pogadać? - spytał, przekrzykując muzykę.
-To
będzie dla mnie zaszczyt – odparłam z sarkazmem i podniosłam się z kanapy.
–Czego chcesz? – warknęłam, gdy Styles zaprowadził mnie do przedpokoju.
-Tego,
żebyś odczepiła się od Louisa.
-Słucham?!
– spojrzałam na Harrego z grymasem złości. –Myślisz, że przestanę z nim gadać
tylko dlatego, że ty mi tak nakazujesz?
-Nie
– wzruszył obojętnie ramionami. –Ale myślę iż fakt, że Lou ma dziewczynę jest
wystarczającą odpowiedzią na to, dlaczego powinnaś przestać się z nim spotykać.
-Człowieku,
znam go od kilku dni i nic do niego nie czuję! – wrzasnęłam. Fakt, że ma
dziewczynę zignorowałam. –Wbij to sobie do tej ślicznej główki.
-Uważasz,
że nic nie czujesz, ale twój wzrok mówi coś innego – wytknął Hazza. –Ale
zapamiętaj, że Louis nigdy nie poczuje nic do ciebie - zaśmiał się pod nosem.
-Wynoś
się – wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-Co?
– Styles był lekko zdziwiony.
-Nie
zrozumiałeś? Wyjdź stąd! – wrzasnęłam, czując jak moja złość zaczęła ze mnie
wypływać w postaci słonych kropel.
>Z perspektywy
Zayna<
Usłyszałem
jakieś krzyki dochodzące z przedpokoju. Kiedy się tam zbliżałem, głosy stały
się wyraźniejsze, a ja mogłem dostrzec zarysy kłócących się postaci. Harry i
Melanie. Dlaczego mnie to nie dziwi?
-Co
się tu dzieje? – spytałem patrząc to na Hazzę, to na Melanie.
-Ona
chce mnie wyrzucić z twojego domu – zakpił Styles. –Rozumiesz?
-Dlaczego?
– spojrzałem na Melanie.
-Bo
powiedziałem jej, że Lou ma dziewczynę - usłyszałem w odpowiedzi głos
Harry’ego.
-Przecież
mówił, że nie ma - warknąłem w stronę lokatego. Nie podobało mi się to, jak on
i Louis traktują Melanie.
-Tylko
ja o niej wiem. Ma na imię Lottie i... - zaczął pewnym siebie głosem Styles,
ale do rozmowy wkroczył Louis, który starł cwaniacki uśmieszek z twarzy Hazzy.
-I
jest moją siostrą – rzekł Tomlinson. Harry spojrzał na niego z niecodziennym
wyrazem twarzy, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę skrzynki z
piwami. Wzniosłem wzrok ku niebu. Nigdy nie widziałem, żeby loczek zachowywał
się w taki sposób. Zastanawiało mnie to, dlaczego tak nie lubi Melanie,
przecież ona jest cudowna. Jest najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek
mogłem sobie wymarzyć. Bolało mnie to, że Hazza nie potrafi jej zaakceptować.
Miałem tą świadomość, że prędzej, czy później, będę musiał między nimi
wybierać. I to będzie trudne. Nie chcę stracić ani Stylesa, ani Mel. Nie mogę o
tym myśleć, nie tutaj, nie teraz. Muszę się bawić. Przecież jestem gospodarzem
tej całej imprezy, a zachowuję się jak chodzący trup. I to za sprawą moich
przyjaciół.
-Zayn...
- z zamyślenia wyrwał mnie głos Louisa. -Czy ty mnie w ogóle słuchasz? -
przyjaciel spojrzał na mnie z wyrzutem.
-Jasne
- przytaknąłem szybko. –Co mówiłeś? - spytałem, na co Lou prychnął na mnie niczym
obrażona kotka. Po jego minie wywnioskowałem, że chce coś powiedzieć, ale Mel
weszła mu w słowo.
-Idziemy
się przejść, Malik – powiedziała szybko i pociągnęła Tomlinsona za rękaw.
Odruchowo otworzyłem przed nimi drzwi, co wyglądało dość dziwnie, ale nie
miałem czasu się tym przejmować, ponieważ po schodkach wchodziła osoba, która
zupełnie skupiła na sobie moją uwagę. Długie, ciemne włosy upięte w niedbałego
koka i szeroki uśmiech, wystarczyły, aby kąciki moich ust mimowolnie
powędrowały ku górze.
-Rebecca
- wybełkotałem, nieco zdziwiony jej obecnością. -Mówiłaś, że nie dasz rady
przyjść - wytknąłem jej, mając na myśli naszą wcześniejszą rozmowę.
-Niespodzianka
– dziewczyna rozłożyła ramiona, a ja mocno ją przytuliłem. W sumie to nie wiem,
skąd wzięło się u mnie na takie gesty, ale chciałem pokazać Louisowi, że
naprawdę zależy mi na Becky. Chociaż to było moje kolejne, niewinne kłamstwo.
-Może
nas przedstawisz, Zayn? – spytała Melanie, lustrując dokładnym wzrokiem stojącą
na schodach brunetkę. Poczułem się trochę niezręcznie, kiedy Mel przez ani
sekundę nie spuszczała wzroku z Rebbeci , ale postanowiłem udawać, że wcale
tego nie zauważyłem.
-Emm…jasne – wyjąkałem wpuszczając do
środka brunetkę. –Louisa już znasz, więc Becky, poznaj Melanie, moją
przyjaciółkę, Mel poznaj Rebeccę Ferguson, dziewczynę o niesamowitym głosie i
przyszłą gwiazdę showbizu – uśmiechnąłem się z zakłopotaniem.
-Miło mi cię poznać, Melanie – Rebbecca
wykazała się klasą i pierwsza wyciągnęła rękę do Mel. –Zayn dużo mi o tobie
opowiadał. I były to same pozytywne rzeczy.
-Uhm, bardzo się cieszę – odparła sucho
Melanie, ściskając z wahaniem dłoń Becky. –Mnie również miło – dodała, lecz
chwilę potem pociągnęła Louisa za rękaw jego bluzy i nacisnęła klamkę. –Możemy
już iść?
-Jasne, chodźmy – odpowiedział szybko
Tommo, po czym spojrzał na Rebeccę i puścił mi porozumiewawcze oko. Widząc to
wzniosłem wzrok ku górze, zamknąłem drzwi i wprowadziłem mojego gościa do
środka domu. Impreza już naprawdę się rozkręciła Alkohol lał się litrami,
wszyscy goście, z czego połowy z nich nie znałem tańczyli, co chwila się o
siebie obijając. Jutro Doniyah zabije mnie za ten bałagan, ale teraz nie pora,
by o tym myśleć.
-Zatańczysz? – spytałem z uśmiechem
dziewczynę, która stała obok mnie, a gdy ujrzałem jak kiwa głową, ująłem jej
dłoń i wprowadziłem na prowizoryczny parkiet. Zaczęliśmy poruszać się w rytm
szybkiej piosenki i bardzo musiałem uważać, żeby przypadkiem nie przydeptać
stopy mojej partnerki. Kątem oka widziałem jak Harry namiętnie całuje szczupłą
blondynkę. Spojrzałem w drugą stronę, gdzie ujrzałem kolejnego mojego
przyjaciela. Tym razem był to Liam, czule obejmujący śliczną dziewczynę o
gęstych, kręconych włosach. O ile dobrze pamiętam, przyszedł z nią na imprezę. Chwilę
potem ujrzałem Nialla, który z butelką whisky w jednej ręce i pudełkiem pizzy w
drugiej. No tak, cały on. Jedzenie ponad wszystko. Po udanych poszukiwaniach
moich przyjaciół, znów przeniosłem swój wzrok na Rebbecę. Była śliczna, kiedy
się tak uśmiechała, a co najważniejsze, jej promienny uśmiech był skierowany
tylko i wyłącznie do mnie, co bardzo mi pochlebiało. W pewnej chwili, chyba pod
wpływem impulsu, lub też wolniejszej piosenki, zacząłem zbliżać swoją twarz do
twarzy brunetki, z którą tańczyłem, aby chwilę później złożyć delikatny pocałunek
na jej pełnych, kuszących…POLICZKU?! Nawet nie zorientowałem się, kiedy Becky
odwróciła głowę tak, że moje wargi zatrzymały się na jej lekko zaróżowionym
policzku. Zmieszany spojrzałem na dziewczynę.
-Przepraszam, nie powinienem był sobie nic
wyobrażać – wymamrotałem, dalej poruszając się do rytmu wolnej piosenki.
-Nie o to chodzi, Zayn – uśmiechnęła się
przepraszająco dziewczyna. –Ja po prostu nie chcę, żebyś myślał, że jestem
łatwa albo, że za wszelką cenę chcę się odmłodzić pozwalając sobie na flirtowanie
z niespełna osiemnastolatkiem.
-Umm…to chyba ja wyobrażam sobie zbyt wiele
usiłując poderwać 24-latkę, co? – zatrzymałem się w miejscu i spojrzałem prosto
w czekoladowe oczy Rebbeci. –Jeśli chcesz, żebym się od ciebie odczepił, to po
prostu powiedz – dodałem, wzruszając obojętnie ramionami, ale w głębi serca
czułem lekkie uczucie spowodowane odrzuceniem.
-Nie chcę, żebyś się ode mnie odczepiał,
Zayn – szepnęła dziewczyna, głaszcząc mój policzek opuszkami palców prawej
ręki. –Po prostu trochę zwolnijmy, dobrze?
-Yhm, jasne – odpowiedziałem, chociaż nie
wiedziałem z czym tak właściwie mamy zwalniać. Przecież nawet nie byliśmy
razem, do cholery. –Muszę się napić – stwierdziłem po kilkunastu minutach
milczenia i zostawiłem Rebeccę na środku prowizorycznego parkietu.
>Perspektywa
Melanie<
Za dużo wrażeń, jak
na jeden wieczór. Zdecydowanie. Dlatego jestem bardzo wdzięczna Louisowi, że
wyciągnął mnie na ten spacer. Zaczynałam coraz bardziej go lubić, jego głos
wywoływał u mnie dreszcze, a rozmowa z nim sprawiała, że potrafiłam zapomnieć o
całym otaczającym mnie świecie. Tego wieczoru było równie przyjemnie, dopóki
Louis nie wypowiedział czterech słów, które totalnie wyprowadziły mnie z
równowagi.
-Jesteś zazdrosna o
Zayna – oznajmił obojętnym tonem, kiedy zbliżaliśmy się do parkowej fontanny.
Słysząc to, z trudem pohamowałam wybuch śmiechu zmieszany z odrobiną złości.
-Nie jestem –
odparłam ze stoickim spokojem. –Zayn to mój przyjaciel, nikt więcej – dodałam,
wzruszając obojętnie moimi szczupłymi ramionami.
-A ta scena przy
Rebecce? – Lou nie dawał za wygraną.
-Nie wiem, Harry
mnie rozzłościł i musiałam się na kimś wyżyć – mruknęłam, co chyba było zgodne
z prawdą. Dobra, przyjmijmy, że było.
-Rozumiem, kończę z
wypytywaniem – chłopak uderzył się w pierś i spojrzał na mnie wzrokiem, w
którym dostrzegłam troskę, czułość i uczucie, z którym jeszcze nikt na mnie nie
patrzył. To było coś nowego, ale jednocześnie przyjemnego i chciałam, żeby
Louis ciągle na mnie patrzył w ten sposób. Potrzebowałam tego. Odwzajemniłam
spojrzenie chłopaka, wbijając swój wzrok prosto w jego tęczówki. Tommo chyba
tylko na to czekał, bo posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek
widziałam. Poczułam jak do moich policzków napływa krew.
-Przestań –
syknęłam.
-Ale co? – spytał
zdezorientowany Lou.
-Tak na mnie
patrzeć, tak się uśmiechać, mówić do mnie w taki sposób – zaczęłam wyliczać.
–Zobacz, jak na to reaguje mój organizm – wskazałam palcami na zaczerwienione
policzki, po czym lekko się uśmiechnęłam.
-Ślicznie
wyglądasz, kiedy się rumienisz, Melanie – skomentował Tomlinson i zbliżył swoją
twarz do mojej na niebezpieczną odległość. Nie wiedziałam jak się zachować, czy
pozwolić mu to zrobić, czy może odwrócić się i zacząć uciekać? Nie miałam dużo czasu na zastanowienie się,
więc bezradnie przymknęłam powieki. Chwilę później poczułam jak Louis złączył
nasze usta w słodkim pocałunku. Od razu go odwzajemniłam, nie wiedząc co tak
właściwie robię, ale musiałam przyznać sama przed sobą, że mi się podobało.
Chciałam, by ta chwila trwała jak najdłużej, ale Louis po kilkudziesięciu sekundach
oddalił się ode mnie i posłał mi niebiański uśmiech.
-Jesteś cudowną
dziewczyną, Mel – szepnął, kładąc dłonie na moich policzkach i ponownie złożył
na moich ustach pocałunek. Tym razem krótki, ale wcale nie odstający jakością
od tego wcześniejszego. –Szkoda, że poznałem cię dopiero teraz.
-Lepiej później,
niż wcale – odpowiedziałam, lekko muskając jego wargi. Dopiero teraz sobie
uświadomiłam, że Louis oczarował mnie już podczas naszej pierwszej rozmowy
telefonicznej. Jego głos sprawił, że koniecznie musiałam go poznać, a teraz
jego dotyk i pocałunki sprawiają, że zaczynam się od niego uzależniać. A więc
to czuje człowiek, gdy się zakocha, tak? Ale ja wcale nie chciałam się
zakochiwać. Bałam się tego, co będzie, bałam się cierpieć. Zresztą związek z
przyszłą gwiazdą ‘showbizu’ jak określił to Zayn ma słabe szanse na
przetrwanie. Musiałam powiedzieć stop, odciąć się od Tomlinsona zanim to
wszystko zajdzie za daleko, zanim na dobre się w nim zakocham, zanim…zanim…Nie
dane mi było dokończyć myśli, bowiem Louis ponownie mnie pocałował. Odruchowo
odwzajemniłam pocałunek, ale szybko oderwałam się od chłopaka i poczułam, jak z
moich oczu spływają pojedyncze łzy.
-Co się stało? –
spytał zatroskany Louis, przytulając mnie do siebie.
-Boję się, że to
wszystko idzie za szybko – wyjąkałam, wtulając się w tors chłopaka. –Że…że za
niedługo przestaniemy w ogóle ze sobą rozmawiać, że się mną znudzisz, że
przestaniesz patrzeć na mnie w taki sposób…Może powinniśmy o sobie zapomnieć?
Przecież nie znamy się długo, to nie ma sensu.
-Głuptas z ciebie,
wiesz? – Tomlinson czule się uśmiechnął. –Nie potrafię o tobie zapomnieć,
Melanie. Tutaj właśnie tkwi mój problem. Ciągle o tobie myślę. Ilekroć zamykam
oczy, widzę twoją uśmiechniętą twarz. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale
czuję, że…zakochuję się w tobie. Poczułem jakąś dziwną więź między nami już
podczas naszej pierwszej rozmowy, zupełnie przypadkowej. Z dnia na dzień
stawałaś się dla mnie coraz ważniejsza, a nasz dzisiejszy pocałunek uświadomił
mi, że to co czułem było prawdziwe. Chciałem ci to powiedzieć w innych
okolicznościach, a nie wtedy, kiedy jesteś zła na Zayna i Hazzę, ale trudno,
stało się – brunet wzruszył ramionami. –Cóż, moje uczucia już znasz. Teraz
wszystko zależy od ciebie.
-Pocałuj mnie,
Louis – wyrzuciłam z siebie na jednym tchu. –Pocałuj mnie tak, jak nie
całowałeś jeszcze nikogo. Spraw, żebym zapomniała o wszystkim i skupiła się
tylko na oddawaniu twoich pocałunków. A kiedy skończysz, zrób to jeszcze raz i
kolejny, żebym mogła nauczyć się ciebie na pamięć. I nie dbajmy o to, co będzie
jutro, żyjmy tą chwilą, bo właśnie ona jest najważniejsza.
Nim się
zorientowałam, chłopak spełnił moją prośbę. Wiedziałam, że ten pocałunek
zapamiętam na bardzooo długo.
~
Jeeest <3 ! Pisałam na CWATS, że mi się wszystko usunęło po awarii komputera. Tak, moje opowiadania też. No ale wzięłam się za siebie i napisałam rozdział, który nawet mi się podoba. Mam nadzieję, że Wam również :*